Go together like a horse and carriage
This I tell you brother
You cant have one without the other.
Karolina:- Myślę, że każdy zna ten kawałek Franka Sinatry głównie za sprawą amerykańskiego serialu komediowego "Świat według Bundych". Myślisz, że rzeczywiście miłość i małżeństwo to jedno? Ja na pewno nie. Zwłaszcza jako świeżo upieczona małżonka (blee) hehehe
K:- ...albo takich jak ja? Tylko jak to nazwać? Szacunek do rodziców? Znakomicie żyło nam się "na kocią łapę", ale rodzice co jakiś czas marudzili, bardziej lub mniej dyskretnie. W końcu przetrawiłam to wszystko i pogadałam z Andrzejem. On nie był zachwycony, ale przekonywałam go, że jako para jedynaków też jesteśmy coś winni rodzicom, którym na tę myśl świeciły się oczy. Jego rodzice trzymali front - bo jak może nie być wesela (!), a moja mama - jako osobą wierząca - chciała ślubu. Rodzice tyle rzeczy robią dla dzieci, to i one mogą się czasem odwdzięczyć Poza tym pomyślałam, że nie chcę kiedyś żałować. No i zabrałam się do przygotowań, choć nie powiem, żeby cały biznes ślubny nie napawał mnie odrazą
A:- Ty byłaś taką obrończynią konkubinatu, że jak mi napisałaś o tym ślubie, sądziłam, że za 3 dni Ci przejdzie O dziwo, nie przeszło. Wydaje mi się też, że może nawet sama przed sobą nie bardzo potrafisz się do tego przyznać, ale gdzieś w głębi duszy też tego od początku chciałaś. To nie Ty jesteś od "robienia wszystkim dobrze", więc o ile rodzice pewnie dali jakiś impuls, o tyle na pewno nie zrobiłaś tego tylko dla nich. Co to, to nie! Zresztą chyba nie żałujesz?
K:- Nie żałuję tylko dlatego, że przygotowania okazały się meeega przyjemne i chętnie uczyniłabym to swoim zawodem, no i oczywiście dlatego, że wesele było fajne, bo zgromadziłam tam wszystkich ważnych dla mnie ludzi. I dlatego zrobiłabym to jeszcze sto razy, ale sam ślub jest dla mnie kompletnie nieważny i nie jest, tak jak dla Ciebie, ukoronowaniem miłości. Ja miałam po prostu fajny melanż Nie byłam dziewczynką, która o tym marzyła i dostawałam ciarek na myśl o zaręczynach. SERIO!!! To nie było tak jak zwykle, że kobieta chce, tylko facet nie może się zdecydować. Zresztą tak jest coraz rzadziej. Aha, teraz mogę Ci powiedzieć, dlaczego nie używamy słów "mąż" i "żona". Otóż to ja wprowadziłam w domu zakaz używania tych słów - poza kontekstem żartobliwym - a to dlatego, że - jak dla mnie - od żony niedaleko do matki, a od matki do BABY. A baba to dla mnie taki twór, co siedzi w domu i zajmuje się wszystkimi, tylko nie sobą, a mąż staje się chłopem i tu możesz sobie powrócić do swojego wyobrażenia z poczatku rozmowy o oblechu z ręką w gaciach
A:- Aha, więc to tak... Myślę, że za bardzo demonizujesz słowa "mąż" i "żona". Wbiłaś się w pewne stereotypy (wg mnie, zupełnie nieprawdziwe) i tego się trzymasz. Ja w roli żony dobrze się czuję. Myślę, że podobnie byłoby z rolą matki, co nie oznacza, że zamienię się w babę. W żadnym wypadku! Dobrze wiem, że Ty też nie - bez względu na to czy jesteś żoną, konkubiną, dziewczyną... Zresztą wydaje mi się, że to taka domena współczesnych młodych żon. Nie chcemy pozostawać w cieniu mężów, żyć ich życiem i stawiać sobie za cel codzienne dwudaniowe obiadki. Chętnie poczytałabym opinie innych dziewczyn na ten temat, a Ty?
- Ja też :) Piszcie, piszcie, piszcie! :)
Zdjęcia Karoliny wykonał za pomocą rewelacyjnych rączek, oka i sprzętu Łukasz Filipowski: www.lukaszfilipowski.pl
Zdjęcia Ani wykonał rewelacyjny, niezastąpiony oraz pełen pomysłów Tomasz Cichoń: http://cichontomasz.pl
Bliżej mi jednak do przemyśleń Pani Anny :) Jak najbardziej małżeństwo następstwem miłości i takie tam. Co nie zmienia faktu,że po ślubie to już różnie bywa. Nie uwierzę temu, kto mówi "nic się nie zmieniło". Na początku może i owszem ale nie po kilku latach. I przejście od roli żony do roli matki tez jest dla mnie czymś zupełnie naturalnym, co wcale nie wiąże się z zostaniem BABĄ zatopiona w garach i pieluchach :P Uważam, że jest to wspaniałe dopełnienie małżeństwa, które wcale nie przekreśla naszych planów zawodowych czy towarzyskich. Amen :)
OdpowiedzUsuńA zdjęcia piękne:)
OdpowiedzUsuńhehe to jest tylko moje wybrazenie "baby" i nawet nie wiem skąd ono sie wzięło, bo moja mama jest bardzo zadbana i elegancka kobieta więc z domu tego nie wyniosłam:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcia
OdpowiedzUsuńdziękujemy
UsuńJestem w lekkim szoku po lekturze artykułu ;) Brawo za odwagę dla pani Karoliny..."ale sam ślub jest dla mnie kompletnie nieważny(...)". z taki słowami w państwie wyznaniowym (jak niektórzy określają Polskę) trzeba uważać.
OdpowiedzUsuń"Ja miałam po prostu fajny melanż:" Joł joł! ;)
"Wyszłam za mąż, zaraz wracam"? Uważam, że do małżeństwa trzeba podejść poważnie, mam nadzieję, że Wy tak podeszliście i że za 5,10 lat powiecie: Warto było!" pozdrawiam, prawie stała czytelniczka
Również pozdrawiamy :)
Usuń