expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

niedziela, 21 lipca 2013

Muffinki jagodowo-czekoladowe



Cześć!
Dawno nie dodawałam przepisów, dlatego dzisiaj chciałabym zaprosić Was na pyszne muffinki. Ich przygotowanie zaczęliśmy od wizyty w… lesie. Zebraliśmy trochę jagód. Następnego dnia odbyło się wielkie pieczenie – wielkie, bo wyszły 32 sztuki ;)



Składniki:
- niecałe pół litra jagód
- 2 tabliczki czekolady (u mnie biała i mleczna)
- 3 szklanki mąki pszennej
- 1 szklanka mleka
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia
- 200 g roztopionego masła
- szczypta soli
- ¾ szklanki cukru
- 3 łyżeczki proszku do pieczenia
- 3 jajka




W jednej misce krótko miksuję wszystkie składniki płynne (ostudzone, roztopione masło, jajka, mleko), a w drugiej mieszam sypkie. Następnie łączę całość i mieszam łyżką do uzyskania jednolitej masy. 

Do papierowych foremek na muffinki wkładam po 1 łyżce ciasta, na to łyżeczkę jagód i kostkę czekolady, następnie przykrywam 1 łyżką ciasta. Piekę przez 20 minut w piekarniku nagrzanym do 190̊ (termoobieg).



Smacznego!

poniedziałek, 15 lipca 2013

sułkowice

Cześć.
Ten weekend był cudowny. Spędziliśmy go wspólnie w domu u naszej przyjaciółki, Karoliny. Widoki są piękne, miejsce cudowne, a słodka herbata naprawdę pomaga na kaca.

O tak, u Karoliny jest cudownie! Pogoda w sobotę nie dopisała, ale mimo to bawiliśmy się doskonale. Wiesz co, marzy mi się, żeby następnym razem przeznaczyć tam jeden dzień na powolne wędrówki po górach i upajać się widokami. Karolina - jako patriotka lokalna - na pewno byłaby świetnym przewodnikiem :)



Jeśli macie ochotę wpaść w tamte strony, to polecam. Sułkowice k. Andrychowa. Dookoła macie świetne okolice. Park miniatur i Dinoland w Inwałdzie, Wadowice, wyciąg na Czarnym Groniu i wiele, wiele innych.

Sułkowice zawsze spoko!

Pozdrawiamy,
Karolina i Ania

wtorek, 9 lipca 2013

małe rzeczy



Cześć!

Spotkałam się kiedyś z opinią, że radość z małych rzeczy pojawia się wtedy, kiedy wielkie sukcesy są już poza naszym zasięgiem. Wydaje mi się jednak, że szczęście polega m.in. na umiejętności dostrzegania w szarej rzeczywistości małych promyków, dzięki którym chce nam się działać i iść do przodu…





Potraficie cieszyć się z małych rzeczy? Ja – choć przyznałam kiedyś, że do marzycielek trudno mnie zaliczyć – akurat to mam opanowane dość dobrze. Dzisiaj np. poprawiłam sobie humor ładnym miętowym lakierem do paznokci ;) Fajne jest też to, że mój mąż ma urlop i wreszcie możemy spędzić więcej czasu razem. W najbliższy weekend wybieramy się do znajomych, a to kolejna „mała rzecz”, która pozwala mi się cieszyć. Ciągle jednak muszę sobie uświadamiać na nowo, że są takie „cosie”, dla których warto żyć. Tak jak dzisiaj, kiedy nie mogłam się zorganizować i nic mi się nie chciało. Uznałam, że jest to dobry dzień na małe zakupy – zwłaszcza, że postanowiłyśmy z Karolinami, że kupimy sobie jakieś drobiazgi z okazji imienin. Nie pomyliłam się – pojechałam, odwiedziłam ok. 10 albo i więcej sklepów, aż w końcu udało mi się zdobyć mniej więcej to, czego szukałam ;) Mam nadzieję, że się spodoba :)

Ciekawa jestem, jakie są Wasze małe rzeczy…


Pozdrawiam,
Ania

poniedziałek, 8 lipca 2013

(pod) siadło


Cześć.
Jak leci? U mnie - mam nadzieję - coraz lepiej. Moja "ukochana" Budka Suflera jednak miała rację śpiewając, że "po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój", ale to temat na osobny post.
Dziś chciałabym się zająć płytą, która sprawiła mi wielką przyjemność. 
Dawida Podsiadło zobaczyłam po raz pierwszy w X factor, nie w tym, który wygrał, ale w pierwszej edycji. Natychmiast się zakochałam :) Zapałałam do niego taką miłością, jak do Ani Dąbrowskiej śpiewającej w Idolu piosenkę Kelly Price. Nie mogłam przeżyć tego, że nie przeszedł dalej. Ale jakaż była moja radość, gdy zobaczyłam go po raz drugi. Nawet wysłałam na niego smsa (drugi raz w życiu - pierwszy na Manuelę w Big Brotherze :) 
Dziś z przyjemnością słucham jego płyty. Trochę żałuję, że puszczają go w radiu, ale mam nadzieję, że nigdy nie zobaczę go w wakacjach z radiem Eska, latem z radiem i innych bzdetach.
My, Polacy tak mamy ("że lubimy niskie ceny"), że lubimy sobie wyszukiwać odpowiedników. Polski Justin Biber, polski Brad Pitt... Jeśli już muszę znaleźć oryginał dla kopii, to dla mnie Podsiadło jest trochę jak Chris  Martin - cudna barwa i znakomite tworzenie klimatu.


Pozdrawiam,
Karolina