Cześć!
Podzielę się dzisiaj z Wami jedną z niedawno przeczytanych książek :)
Jagna, Dorota, Irena – trzy kobiety, przedstawicielki
różnych pokoleń, które z pozoru dzieli wszystko, a jednak tak wiele łączy…
„Irena” to powieść, którą Małgorzata Kalicińska napisała
razem z córką – Basia Grabowską. Przeczytałam ją dosłownie jednym tchem. Można
by rzec, że opowiada o konflikcie pokoleń, jednak problem tkwi o wiele głębiej.
Jagna - córka to młoda, wykształcona kobieta, która na co
dzień haruje w korporacji, a od święta… na ogół odpisuje w domu na służbowe
maile albo siedzi na Szklarni, gdzie z internautami dzieli się swoimi
problemami egzystencjalnymi. Jej matka uważa, że dziewczyna nic w życiu nie
osiągnęła. Sugeruje, że powinna wreszcie wyjść za mąż, urodzić dziecko.
Przecież nie można tak żyć! Tak naprawdę ma głęboko zakorzenione wyobrażenie o
córce – Jaga miała być kopią dziewczynki poznanej w Bieszczadach. Tymczasem
jest jej całkowitym zaprzeczeniem. Dziewczyna jest twarda tylko „na zewnątrz” –
w środku nie może pogodzić się z tym, że matka jej nie akceptuje.
Dorota jest dość nieporadna życiowo. Prowadzi wprawdzie
własną działalność, jednak wszystkie ważniejsze sprawy załatwia za nią twardo
stąpająca po ziemi córka. Zależy jej na dobrych relacjach z Jagusią, jednak
nijak im to nie wychodzi… Dorota głęboko skrywa pewną tajemnicę – jej pierwszym
dzieckiem był chłopiec, który umarł śmiercią łóżeczkową. Kobieta uważa to za
temat tabu, z którym przez te wszystkie lata nie mogła się pogodzić. Sądzi, że
Jaga nie powinna o niczym wiedzieć – w jej mniemaniu tak będzie lepiej.
Po kolejnej awanturze Jagna postanawia zerwać kontakt z
matką. Definitywnie. Wtedy do akcji wkracza ta trzecia – Irena, przybrana
babcia, która jest kobietą bardzo rozsądną. Wie, że Dorota musi w końcu
zmierzyć się z duchami przeszłości, a Jagódka to mądra dziewczyna, która
wszystko zrozumie. Czy misterny plan się powiedzie? Czy będzie happy end? Zachęcam
Was do lektury tej książki! Warto!!!
Ja przygodę z Kalicińską zaczęłam dość nietypowo – od „Lilki”,
następnie była „Irena”, a potem „Zwyczajny facet”. Wszystkie bardzo mi się
podobały. Na półce mam już trzy tomy „Rozlewiska”, za które zabiorę się
niebawem :)
Pozdrawiam,
Ania
zachęciłaś mnie do niej :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie to cieszy :) Podziel się opinią po przeczytaniu :)
OdpowiedzUsuńO książce nie słyszałam, aczkolwiek bardzo lubię takie międzypokoleniowe historię, sprzeczności, które wynikają z zupełnie innych spojrzeń na świat i innych priorytetów. Irena wydaje się byc ciekawą pozycją. :)
OdpowiedzUsuńmyslałam o tej książce, że muszę ja przeczytać - zrobię to napewno jak tylko przeczytam książki które ostatnio przywiozłam sobie z domu do czytania :)
OdpowiedzUsuń