Asertywność – w psychologii termin oznaczający posiadanie i wyrażanie własnego zdania oraz bezpośrednie wyrażanie emocji i postaw w granicach nienaruszających praw i psychicznego terytorium innych osób oraz własnych, bez zachowań agresywnych, a także obrona własnych praw w sytuacjach społecznych. Jest to umiejętność nabyta.
Karolina: Wiesz, co to jest asertywność?
Ania: Czekaj..., zerknę do słownika Niby wiem, ale wyłącznie w teorii. W praktyce wcale nie jestem asertywna i chociaż czasem mi to trochę przeszkadza... nie umiem inaczej.
Karolina: Ja uważam, że jestem, choć niektórzy postrzegają to jako egoizm. Jak byłam w podstawówce, mieliśmy 3-dniowy kurs asertywności. Nie pamiętam, w której to było klasie - 4, może 5. Przyszła do nas para psychologów i robili nam różne ćwiczenia. Myslę, że to pomogło. Pamiętam, że bardzo mnie to zaiteresowało i marzyłam, żeby zostać psychologiem:)
A jak rozumiesz asertywność?
Ania: Ja to rozumiem głównie jako umiejętność wyrażania własnego zdania - zwłaszcza w jakichś sytuacjach, kiedy ktoś usilnie stara się narzucić Ci swoją opinię, która w Twoim mniemaniu jest zupełnie błędna. Zazwyczaj w takich sytuacjach wtrącam to, co mam do powiedzenia, a "ekspert", z którym właśnie rozmawiam, kompletnie się ze mną nie zgadza, próbuje mnie zakrzyczeć, choć nie ma nawet jednego sensownego argumentu. To akurat nazywam zwyczajnie - głupotą, a wiadomo, że jest to przypadłość, na którą dotąd nie wymyślono leku. Nie wiem czy jest to brak asertywności, czy może raczej pragnienie świętego spokoju, ale znam ludzi, z którymi naprawdę nie ma sensu dyskutować. Nazywam ich ironicznie "ekspertami w każdej dziedzinie" - wiesz, jak ktoś nie zna się na niczym, to zazwyczaj myśli, że zna się na wszystkim Szkoda na takich czasu i energii. Wracając do asertywności, to kluczowa wydaje mi się tutaj umiejętność odmawiania - nie na zasadzie: "nie, bo nie", tylko w taki sposób, żeby uświadomić drugiej osobie, że dany pomysł/prośba Ci nie odpowiada, bo np. masz już inne plany, itp. Ja w takich sytuacjach dwoję się i troję, żeby zrobić coś dla tej osoby, chociaż czasami nie jest mi nawet bliska. Powiem jednak szczerze, że lubię być potrzebna, więc na ogół staram się w taki sposób wszystko zaplanować i dograć, żeby móc zrobić to coś, o co zostałam poproszona. Ja chyba w ogóle jestem mało konfliktowa ;)
Karolina: Ty jestes dziwnym przykładem akurat, bo potrafisz być asertywna w dziale "dyskusja", ale ciężko Ci to przychodzi w dziale "czyny". Wiesz, ludzie mi często zarzucają, że wiele rzeczy nie chce mi sie robić z lenistwa czy z czystego egoizmu, ale w moim mniemaniu to właśnie asertywność. A to dlatego, że wiele osób zwyczajnie nauczyło się wysługiwać innymi i jeśli ciągle cos dla nich robisz, to oni się do tego przyzwyczajają i zawsze już będą mieć dla Ciebie jakieś zadania. Ty akurat po części to lubisz, ale ile było takich chwil w życiu, że miałaś dość? Uważam, że z tego rodzą się też małe frustracje, bo nie odmawiasz, ale też nie zawsze robisz to z przyjemnością (już nawet nie chodzi konkretnie o Ciebie, ale o ludzi). I tak - wkurzając się - rezygnujesz z jakiejś części siebie, po to, żeby "nie było Ci głupio", podczas kiedy ten ktoś już przeszedł do porządku dziennego nad tym, że się Tobą wyręcza i wcale nie jest mu z tym źle. Ja, mówiąc sto razy: "nie", za sto pierwszym powiem: "tak" i będzie to całkiem szczere "tak", bo będę czuła, że chcę to dla kogoś zrobić, a nie będzie to przymus, z którego nie potrafię się wykręcić.
Ania: Ale bywają też takie sytuacje, kiedy zgadzasz się na coś, choć Ci to wcale nie pasuje, bo się przejmujesz, co sobie ten ktoś pomyśli, czy się nie obrazi, itp. Ja to doskonale rozumiem, bo sama w tym konkretnym przypadku też bym nie odmówiła. Próbuję Ci jednak uświadomić, że z tą Twoją asertywnością, to jednak nie tak do końca...
Karolina: Tzn, że ja ją źle pojmuję, czy że to głupi wynalazek?
Ania: Tzn., że to ja miałam być tą nieasertywną, a nie Ty, a okazuje się, że Ty też - może nie jesteś, ale bywasz nieasertywna.
Karolina: BYWAM nieasertywna, tak jak Ty BYWASZ asertywna. Myslę jednak, że dzieje sie tak dlatego właśnie, że ludzie nie nabywają tej cechy. Gdyby każdy się tego nauczył, gwarantuję Ci, że nie byłoby głupio Ci odmówić, bo nikt nie miałby do Ciebie o to pretensji. I od razu świat staje się piękniejszy:) Nie jestem święta, bo sama wyręczam się innymi, ale gdyby oni od początku postawili mi jasne granice, to wiedziałabym, na co mogę sobie pozwolić. Nikomu też po 30 latach nie pękałaby żyłka i nie krzyczałby: "dość!", bo wystarczy od razu powiedzieć: "nie!" i oszczędzić sobie wielu lat hodowania żółci.
Ania: Pewnie tak, ale tutaj potrzeba dobrej woli dwóch stron - gdyby ludzie nie wyręczali się ciągle innymi i przynajmniej próbowali robić coś czasem sami, to nie musiałabyś się zastanawiać: odmówić czy się zgodzić...
Karolina: Czyli wnisek jest taki, że antonimem lenistwa nie jest pracowitość, tylko nieasertywość :), a idąc tym tropem ja wcale nie jestem asertywna, tylko zwyczajnie leniwa, dzięki :)
Ania: hehe do usług :) Masz jeszcze jakieś pytania? ;)
Karolina nie :P
Asertywność to w praktyce ciężka sprawa, dlatego jeśli chodzi o moich najbliższych, to bliżej mi do Ani. Aczkolwiek mam obok siebie osoby które uczą mnie tej trudnej sztuki i pokazują, że czyste i jasne sytuacje są dużo zdrowsze dla Nas i najbliższego otoczenia.
OdpowiedzUsuńTeż tak uważam. To, że nie powiesz komuś wprost co myślisz, kierując się dobrymi intencjami niekoniecznie może się tej osobie przysłużyć, bo wtedy utrzymujesz tę osobę w kłamstwie.K.
OdpowiedzUsuńa dobrymi intencjami podobno piekło jest wybrukowane...
OdpowiedzUsuń