Cały czas tylko praca, praca, praca… Ponieważ jednak nie samą
pracą żyje człowiek (i mówi to osoba, która po godzinie 22 w niedzielę na
chwilę oderwała się od pracy, żeby dodać ten post), kiedy moja kuzynka chyba
już po raz trzeci zaproponowała, żebym do niej przyjechała, w końcu uległam. Wyruszyłam
w piątek rano, a wróciłam dopiero w sobotę po południu (bo na piątkowy wieczór
zaplanowałyśmy winko) i muszę przyznać, że dobrze mi to zrobiło. :) Fajnie jest się czasem oderwać od
codzienności i zrobić coś nieszablonowego, chociaż przyznaję, że tak do końca
nie potrafię odpoczywać. Niestety mój pogłębiający się pracoholizm sprawia, że
przynajmniej kilka razy dziennie „muszę” sprawdzać pocztę… Męczące to dosyć,
przyznaję, ale inaczej nie jestem w stanie, bo pracuję sama na własny rachunek,
w 90% właśnie przez Internet, tak więc laptop
i modem to dwie rzeczy, które muszę mieć (bo na razie bronię się przed
netem w telefonie). Mogę natomiast zapomnieć szczoteczki do zębów (jak do
kuzynki), części piżamy (jak dzisiaj do mojej szwagierki), ręcznika, grzebienia
czy innych mało istotnych gadżetów.
Idąc za ciosem chciałabym wypocząć w pełniejszy sposób, a
ponieważ mój mąż już w najbliższy piątek rozpoczyna 2-tygodniowy urlop, być
może uda się ten plan zrealizować. Tutaj pojawia się problem, bo o ile ja
jestem pracoholiczką i przyznaję się do tego, o tyle Andrzej jest marudą, choć
twierdzi, że wcale tak nie jest. Zaproponowałam wypad w góry polegający na
zdobywaniu szczytów (wszelakich) połączonym z wypoczynkiem w jakimś małym,
przyjemnym SPA (jacuzzi, jakiś masażyk – naprawdę niewiele mi do szczęścia
potrzeba). Odrzucono. Sam ciągle gadał o Wiśle lub Ustroniu, ale ponieważ
byliśmy tam już kilka razy, wolałabym zobaczyć coś innego. Zawsze marzyłam o
Bieszczadach… Odrzucono. Wrocław i okolice? Odrzucono. Dobra, dla świętego
spokoju mogę jechać nawet do Wisły. On już nie chce… Musi też? Może ja bym sama…
albo z Eweliną lub Karoliną??
Wściec się można! Dlatego zwracam się do Was – czytających naszego
bloga – co zrobić, żeby go przekonać? Nie mam ochoty na jakieś gierki i
podchody – za starzy na to jesteśmy. A może znacie jakieś fajne, nieszablonowe
miejsca, w których można wypocząć? Interesują nas (mnie?) 3-4 dni, bo A. ma
tyle prac dodatkowych, że na dłużej nie ma szans się wyrwać. Oczywiście z w-fi ;) i najchętniej niezbyt daleko (czyli
nie więcej niż ok. 300 km) od Częstochowy. Ktoś? Coś?
Pozdrawiam,
Ania
Kłobuck? :P
OdpowiedzUsuńDo Kłobucka to lepiej sama ;)
UsuńKurczę to rzeczywiście macie troszkę problem, ale mam nadzieje,że dojdziecie do porozumienia! Urlop się Wam jak najbardziej należy, a wypoczywać też trzeba umieć. Pozdrawiam! :-) P.S. Może Góry Świętokrzyskie? :-)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem czy coś z tego wyjdzie, zobaczymy.
UsuńBeskid Niski, rowerki na bagażnik i w drogę. Piękne okolice, stare drewniane cerkwie, cisza i spokój.
OdpowiedzUsuń:)
Dobry pomysł, na pewno wezmę pod uwagę :) A może znasz tam jakieś fajne miejsce, w którym można się zatrzymać?
Usuń