Wczoraj przytrafiła mi się taka sytuacja:
Wlazłam na insta żeby pooglądać sobie zdjęcia. A tam oczywiście przechwałki kto gdzie nie był, czego nie kupił i co konsumował. Sama biorę w tym udział więc dźwigam swą pięść i uderzam się w wielkiego cyca -"mea culpa".
Patrzę, a tam Fashionelka, słynąca z tekstów sponsorowanych. Widzę jej ślicznego pieska, ale postanawiam sobie zakpić i pytam "czy pies też jest markowy?". Następnie widzę kolejną lodową ucztę u Maffashion, którą autentycznie podziwiam za takie góry jedzenia jakie prezentuje i wciąż płaski brzuch więc piszę luźno, że powinna mieć już wielki tyłek i pewnie przyleciała z planety Melmag i ma siedem żołądków jak Alf. Z resztą sama kiedyś tak o sobie mówiłam.
Nagle dopada mnie piętnastoletnia fanka i twierdzi, że widzi mnie, że hejtuję blogerki, bo napadłam na Elajzę, a teraz na Maff...
O matko! Pomyślałam" mam stalkera", ale może inne komentarze były poprawne?
Niesamowite jest to, co teraz dzieje się z blogami modowymi. Spotykamy na nich zupełnie nowy wymiar. Nagle nie ma czytelniczek, fanek mody. Są wyznawczynie blogerek. Dziewczątka, które mają naście lat i upatrują sobie w blogerce guru. Ten blogerski BOR cokolwiek się napisze, przyrównuje do hejtu, skutecznie nadinterpretując to słowo.
Niestety takie sytuacje spowodowały u mnie skojarzenia z religijnym fanatyzmem i od razu w mojej głowie pojawiło się 10 przykazań religii katolickiej. I widzę tam sporo elementów wspólnych.
Przykazania małoletnich wznawczyń sekty "blog modowy".
- nie będziesz miał innej blogerki przede mną
- nie będziesz brał imienia blogerki swojej nadaremnie
-pamietaj abyś post święcił/ lajkował/ udostepniał
-czcij blogerkę swoją
- nie mów falszywego świadectwa przeciw blogerce swojej
-broń imienia blogerki swojej
what elese?
Clou tej historii jest takie, że Elajza usunęła mój komentarz i wywaliła mnie ze swojego insta, a pod Maff doczekałam się obrończyni i nagłych lajków zdjęć na moim profilu.
Śmieszy mnie to,bo mogłabym być już prawie matką tych dziewczątek (teen mom) i nie chce mi się z nimi dyskutować, a te ich boginie jeśli trzeba potrafią się same bronić, ale z reguły mają w dupie komentarze takich osób jak ja i niestety tych obrończyń również.
Niech post będzie z Wami
Karolina
Świetny post. To samo u blogerek makijażowych - niektórym totalnie odbija i robią z siebie nie wiadomo jakie specjalistki, kiedy wszystko, co piszą, to reklama.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńLubię Twojego bloga ale tym razem trochę przesadziłaś. Wiesz, że ten "markowy pies" fashionelki został przez nią uratowany? Miał rozszczep podniebienia, lekarze chcieli go uśpić bo nie dawali mu szans na przeżycie operacji, ale ona prosiła by spróbowali, wydała na jego leczenie z tego co pisała ponad 5 tysięcy. Dziś jest zdrowym, pięknym psem. To co zrobiłaś uważam za nietakt, na jej miejscu też bym Cię usunęła i zablokowała.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ewelina
Sama uwielbiam psy. Nawet nie wiesz jak bardzo. Sądzę, że on by się nie obraził :) Wszystko jest kwestią poczucia humoru i dystansu, a Eliza pokazał mi, że go nie ma.
UsuńPoza tym musimy sobie zdawać sprawę z tego, że kiedy stajemy się osobami publicznymi w jakimkolwiek medium to, co robimy i mówimy może spotkać się z różnymi opiniami, a mam wrażenie, że większość blogerek (urodowych) potrafi przyjmować tylko pozytywy na swój temat.
Rzecz jasna to jej profil i ona ma prawo mnie usunąć nawet za wykrzyknik, Ty masz prawo powiedzieć mi, co o tym myślisz, ale ja też mogę napisać, co tylko zechcę licząc się z konsekwencjami.
Cieszę się, że podoba Ci się nasz blog i mam nadzieję, że nie zniechęciłam Cię tym do czytania. Bardzo chętnie zawsze wejdę w kulturalną polemikę :)
Pozdrawiam serdecznie
też uważam, że komentarz o markowym psie był nie na miejscu. To nawet nie było śmieszne..
OdpowiedzUsuńmnie śmieszyło. Dlatego własnie jedni chodzą na "American Pie", a inni na " Żywot Briana"
Usuńco za masakra! Nie można mieć własnego poczucia humoru? Co tu było nie na miejscu z tym psem? Gdyby takie pytanie padło np. u Wojewódzkiego, a na kanapie siedziałaby ta laska to labo by się wszyscy śmiali albo było by niezauważone.
OdpowiedzUsuńPrzecież ona nie wyśmiała jego , urody, kalectwa czy czego tam jeszcze tylko wbiła szpile dziewczynie, która zawsze chwali się markowymi rzeczami.
Można jeszcze w ogóle coś powiedzieć? Widzę, że trzeba stworzyć nowy rozdział etykiety dla blogerów.
Śmiej się z czego chcesz.
Pozdrawiam
P.