expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

poniedziałek, 26 maja 2014

tatry

Cześć.
Tak się złożyło, że Andrzej od początku roku został bez pracy, a ponieważ miał obiecaną inną (która niestety nie wypaliła) nie wiedzieliśmy co będzie z naszym urlopem. Na szczęście znalazł inną i za tydzień zaczyna. W związku z tym wiedzieliśmy, że nie możemy na razie zaplanować wakacji, bo on nie dostanie wolnego. 
Dlatego jak tylko się dowiedział kiedy zaczyna musieliśmy szybko coś zaplanować. Padło na Polskę, na góry. Baaardzo dawno nie byliśmy na urlopie w kraju (mówię jak bananowiec), ale chcieliśmy mieć pewną pogodę i poznać inną kulturę. Cudze chwalicie, swego nie znacie.

Byliśmy nieco uprzedzeni do Zakopanego, bo byliśmy tam kilka lat temu i znienawidziłam natłok ludzi. Teraz postanowiliśmy pojechać w tygodniu bez weekendów i był to strzał w dziesiątkę ,bo w piątek wieczorem już zaczęło się to, czego nienawidzę - tłok.

Wybraliśmy hotel w Białce Tatrzańskiej. 
Chodziliśmy na spacery (Morskie oko, Gubałówka, Białka, Kościelisko, Butorowy Wierch) i sama jestem w szoku ile kilometrów dziennie potrafię przejść. Leniuchowaliśmy w termach białczańskich i był to czas totalnego relaksu. 

Dziś wiem, że znowu lubię góry i na pewno tam wrócę, ale najbardziej lubię je wiosną i jesienią.
Ponadto uwielbiam obżerać się serami stamtąd, a najbardziej sznurówkami vel. korbaćkami vel. parzenicami i booossskimi lodami z cukierni Żarneckich. Polecam!!!

Teraz czekamy na kolejny urlop, który mam nadzieję będziemy mieć na początku września, ale tym razem już nad morzem. Może Chorwacja? Co Ty na to Aśka? :)

































Pozdrawiam
Karolina

3 komentarze:

  1. Ja jestem jak najbardziej za, Byle z Wami:)

    Piękne te Nasze Tatry i Wy jacy zrelaksowani , aż się miło patrzy:)

    OdpowiedzUsuń