expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

czwartek, 29 maja 2014

bitwa o dom

Oglądacie " Bitwę o dom"? Ja każdą edycję. Oczywiście ze względów designerskich tzn. lubię podglądać pomysły na urządzanie. Nie interesują mnie ckliwe historyjki o tym kto z kim, gdzie, jak i po co. 
Strasznie to jednak smutne, że żyjemy w kraju, w którym ktoś robi show z tego, czego my na ogół najbardziej potrzebujemy. Recz jasna osoby, które startują doskonale znają zasady programu, ale poza pięknem, gospodarnością i funkcjonalnością jurorzy często podają argument - im to mieszkanie naprawdę jest potrzebne.
Każdy tam ma swoją historię i przychodzi do programu z własnych pobudek. Bez względu na to czy chce się popisać umiejętnością tworzenia czy po prostu nie ma gdzie mieszkać, idzie tam wygrać sporą część swojego życia.
To przykre, że ludzie dziś muszą posuwać się do takich kroków żeby... po prostu móc gdzie mieszkać! Jeśli nie masz rodziców, którzy ci pomogą, nie pracujesz w firmie, która pozwoli ci sowicie odłożyć lub przynajmniej sprawi, że możesz bez lęku wziąć spory kredyt lub po prostu nie odziedziczyłeś lokum po jakiejś babci czy cioci to... jesteś w dupie.
Zostaje ci wynajem, co oznacza pakowanie kasy do czyjejś kiermany. Jedyny plus jest taki, że nikt nie pyta cię przy tym ile zarabiasz.
 Nooo ewentualnie możesz zamieszkać z rodzicami lub u teściów, ale nie polecam. Z resztą Anka może Wam to szybko wybić z głowy. Choć są wyjątki kiedy taki układ się sprawdza, ale są one niezwykle rzadkie- jak to wyjątki.
Lądujesz w programie rozrywkowym, w którym do wygrania jest mieszkanie. I co więcej- dostajesz kasę na jego urządzenie i robisz wszystko tak, jak tylko chcesz. Przeprowadzasz się tam na czas show, śpisz tam, jesz, bawisz się z dziećmi. One urządzają się we własnym pokoju, a potem w programie na żywo, który prowadzi Kinia słyszysz "widzowie zadecydowali, że to jednak nie ty".
Cudownie! Prawda jest taka, że z kasy zarobionej na programie spokojnie można by było kupić kilkadziesiąt takich mieszkań.
Polsat z kolei wprowadził format, który w USA cieszy się wielka popularnością, czyli "Nasz Nowy Dom". Smutna, polska, uboga wersja, w którym remontują ludziom domy w niczym nie dorównuje oryginałowi. Lepsze jednak to niż nic.

Przykre jest jednak to, że ludzie na oczach milionów muszą starać się wygrać coś tak ważnego i zdobywają to tylko dzięki sympatii i głosom oddanym przez nas, oglądaczy.
Czy może być coś bardziej przykrego niż pozwolić przyzwyczaić się komuś do nowego lokum, a potem im to odebrać? Może. Czekam na nowy program w ramówce "Bitwa o dziecko", w którym damy ludziom dziecięcie, każemy im się nimi zajmować i co odcinek będziemy odbierać za błędy wychowawcze...

Pozdrawiam
Karolina

1 komentarz: