expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

niedziela, 25 listopada 2012

memories

Ania:- Rok 2005 – pierwszy zjazd filologii polskiej z komunikacją społeczną na UP (wtedy jeszcze AP) w Krakowie. Takie z nas wtedy były zagubione żuczki ;) Nie pamiętam czy zamieniłyśmy wtedy choć słowo, a Ty? Miłość przyszła z czasem :P Moje pierwsze wyraźne wspomnienie związane z Karoliną jest takie: pokazuje nam (większości grupy) nagranie w telefonie, na którym przedstawia się jej chłopak (teraz mąż, choć – nie wiedzieć czemu – nie lubi tego określenia): „Jestem Andrzej i lubię *****” – reszta niestety nie nadaje się do publikacji, ale wtajemniczeni doskonale wiedzą, o co chodzi! Wiedzą też, że Jezus stał pod krzyżem – jakkolwiek to brzmi. A co Ty zapamiętałaś?

Karolina:Jezus stał pod krzyżem w wyniku interpretacji motywu Deesis popędzanej stresem. Co ja zapamiętałam? Hmmm... Ja trzymałam się z dziewczynami, które zrezygnowały po pierwszym roku. Ciebie praktycznie nie zauważałam. Dopiero raz, kiedy załatwiałyśmy coś razem, poznałam Cię bliżej, bo zwyczajnie byłam skazana na Twoje towarzystwo :) Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że ta szara myszka jest niezwykle pyskata i to ogromnie przypadło mi do gustu. Potem gadałyśmy ze sobą coraz częściej, ale wszystko zaczęło się tak naprawdę, kiedy moje mieszkanie stało się Twoim hotelem na zjazdach. Studia to był cholernie miły czas, prawda?

A:-  Pewnie, że miły. Było mi wtedy łatwiej, Tobie też? Teraz nawet nie jestem już taka pyskata, co zresztą kiedyś mi wypomniałaś… Nie zmieniło się tylko to, że Twoje mieszkanie nadal bywa dla mnie hotelem. Mmm popijam sobie pyszną kawkę, chcesz też?

K:- Na razie nie. Mieszkanie nadal jest hotelem na szczęście tylko dla Ciebie, bo wynajmowane zamieniliśmy na własne :) Tak, było łatwiej, bo wtedy wszystko w głowie wydawało się tymczasowe i dlatego nie było tak ciężko. Cokolwiek zaczynaliśmy (myślę tu o wszystkich), było dla nas tylko szczeblem, a teraz niestety okazało się, że zrobiło się z tego piętro, na którym trzeba się zatrzymać na dłuższy czas, niekoniecznie z chęci, ale zwyczajnie – z potrzeby.

A:Poważnie to zabrzmiało i trochę dołująco… Karolino, nie idź tą drogą! Ale fakt – my mamy ciasne i niby własne, a tak naprawdę nigdy nie poczuję się w nim jak u siebie (z przyczyn wiadomych). Mam poczucie, że jakaś taka nijaka ta nasza dorosłość. Mam też wrażenie, że cały czas stoję w tym samym miejscu, które zaczyna uwierać, ale nie ma opcji (czy może odwagi?), żeby coś z tym zrobić. O, słońce wyszło! W Krakowie też? Może to jakiś znak… Znak, że zaraz schowa się za chmurą. Dobra, kończę te wynurzenia, bo chciałam, żeby na końcu było coś optymistycznego, a nijak nie wychodzi!

K:No dołująco, bo myślałam, że wszystko będzie wyglądało inaczej. Pewnie, że większość rzeczy wynika z braku odwagi. Myślę, że to domena wielu dorosłych, dlatego jedno z moich marzeń, to cofnąć się w czasie i nigdy nie dorosnąć – przynajmniej mentalnie. Uważam też, że żyłoby nam się lepiej, gdyby rodzice częściej słuchali swoich dzieci, które mają mądre głowy jeszcze nie zepsute paskudnymi doświadczeniami. Tak, u mnie też teraz wyszło słońce :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz