expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

wtorek, 20 stycznia 2015

this day will be tomorrow

Cześć,
dziś obchodzę swoje trzydzieste urodziny. Nie chcę niczego tutaj podsumowywać, bo nie jestem księgową ani analitykiem, nie robię bilansów. Postanowiłam udawać trochę, że tego dnia nie ma. Nie dlatego, że boję się upływającego czasu- bo ja urodziłam się stara mentalnie i nie przeszkadza mi moja metryka- ale dlatego, że urodziny i wigilia to dwa najważniejsze dla mnie dni w roku- to są moje święta. Wigilia, bo zawsze spotykałam na nich ( zawsze byłam na kilku) wszystkich moich najbliższych i mogłam każdemu z nich coś ofiarować, a urodziny, bo to ja tego dnia jestem pępkiem świata. Nienawidzę przekładania tego dnia na jakiś inny i nic mnie nie obchodzi, że lepiej będzie świętować w piątek albo sobotę, a nie w środku tygodnia, bo to nie jest święto ruchome! Oczywiście możemy wydłużyć ten czas do okresu urodzinowego tygodnia, albo nawet urodzinowego miesiąca, ale głównej uroczystości się nie przekłada.
Każdy kto mnie dobrze zna wie, że nienawidzę składania życzeń w formie... ustnej. Krępuje mnie to. Sama nie lubię tego robić i nie przepadam jak ktoś robi to mnie( tak wiem, wyjątkowe ze mnie dziwadło), ale uwielbiam dostawać je w formie pisemnej. Nie obrażam się kiedy otrzymuję maila albo smsa z życzeniami, lubię to, ale największą przyjemność sprawia mi dostawanie pięknych kartek okolicznościowych. Przechowuję wszystkie, jakie dostałam w życiu łącznie ze wszystkimi kartkami ślubnymi albo liścikiem na kawałku papieru. Odręczne pismo jest dla mnie jak fragment tej osoby. Poza tym kiedy musisz coś napisać to najpierw się zastanowisz, przeczytasz zanim wyślesz i dlatego to, co chcesz komuś przekazać jest bardziej przemyślane.
W tym roku miałam być w Paryżu. Planowała, a właściwie marzyłam o tym dwa lata, ale nie wyszło, a ponieważ najbardziej lubię pełne lub połówkowe daty( co 5 i co 10) to nie chcę tego przekładać na np. 31 urodziny. Dlatego dziś zrobię pierwszy raz w życiu wyjątek, złamię swoje przykazanie i trochę poudaję, że tego dnia nie ma i pierwszy raz przełożę je na jakąś inna datę, bo nie chcę spędzać swojego święta w byle jaki sposób.
Rzecz jasna dziekuję każdemu kto o mnie pamięta, albo przypomniał mu facebook, ale dla mnie, w środku 20 stycznia w tym roku wyprze jakaś inną kartkę w kalendarzu.
No, ale wczoraj ktoś puścił piosenkę Gawlińskiego, której nie słyszałam wieki całe i brzęczy mi w uszach mija czas i każdy z nas, choć ten sam, jest inny dlatego skorzystałam ze swojego leniwego dnia, kiedy to jestem sama w domu i zrobiłam mały przegląd swoich starych zdjęć. Hmmm teraz zaczynam rozumieć jak ludzie często nie poznają mnie na ulicy. Żałuję, że nie mam zeskanowanych wszystkich zdjęć z dzieciństwa, ale pokaże Wam to, co mam.
Enjoj! 








































Niektórych się wstydzę , ale co tam :)

Pozdrawiam
Karolina

2 komentarze: