Karolina: W podstawówce bardzo długo byłam najwyższa. W czwartej klasie, kiedy inne dziewczynki można było odróżnić z przodu tylko dlatego, że miały brodawki, ja nosiłam już pierwszy stanik, rozrosły się moje biodra. Bardzo szybko moja sylwetka zyskała kształt klepsydry. Minęło trochę czasu zanim to zaczęło być moim atutem. Niestety od kiedy pamiętam w naszym społeczeństwie obowiązywał kult super szczupłej laski więc nieustannie się odchudzałam. Na nic to, że byłam w pełni proporcjonalna ( w biuście i biodrach 105, a w pasie 75 cm), ale ciągle byłam krąglejsza od koleżanek w rozmiarze 34 i 36. Dzięki naprzemiennemu jedzeniu i nie jedzeniu zmieniałam się z rozmiaru 38 na 40, z 40 na 42 i tak w kółko, aż w końcu zaczęła się tylko jedna tendencja - wzrostowa. Przyczyniły się do tego zaburzenia hormonalne. Nie zdawałam sobie z tego sprawy, że aż tak bardzo tyje. Ciuchy przestały pasować, zaczęłam się wkurzać, ale nie wiedziałam, że jest aż tak źle. Znajomi robili dobrą minę. Pewnego dnia pojechałam do rodziny i gdy weszłam do kuchni usłyszałam od mojego brata : " O rany! Dlaczego zjadłaś Karolinę?!"
To był początek serii bardzo "miłych" przytyków. Pomijam fakt, że moja mama non stop robiła mi wykłady na temat cukrzycy, miażdżycy i zatorowości to na dodatek każdy miał dla mnie jakieś inne "dobre rady" i pytania "kiedy zamierzam schudnąć?".
Zdarzyło mi się też kilka razy, że ktoś zaczepił mnie na ulicy i chciał mnie nawracać na drogę chudzielstwa.
Dlatego ja pytam: kto dał Wam prawo do tego żeby wtrącać się w moje życie? Ja nie zatrzymuję na ulicy ludzi i nie radzę im żeby umyli tłuste włosy czy wprawili sobie zęby. Nie rozumiem też dlaczego, kiedy społeczeństwo ma do czynienia z zaburzeniami łaknienia takimi jak anoreksja czy bulimia to uruchamia się cały łańcuch pomocy: rodzina, psycholog, dietetyk... Natomiast, kiedy ludzie widzą grubasa to pierwsze co im się nasuwa na myśl to, że są obleśni i leniwi. Nikt nie pomyśli o tym, że też potrzebują pomocy, wsparcia, czasem odwyku.
Wyobraźcie sobie, że od jedzenia można się tak samo uzależnić jak od papierosów, alkoholu czy narkotyków, ale pozostałe można całkiem odstawić, a żarcia niestety nie.
Ania: Lepiej tego ująć nie mogłaś! Ja może nie będę się wdawać w szczegóły na swój temat... Chciałabym tylko dodać, że każdy z nas chce kochać i być kochanym - i grubi, i chudzi. Bez względu na wygląd zewnętrzny, wszyscy mamy w pewnym stopniu podobne pragnienia, potrzeby, marzenia. Poza tym, kto powiedział, że wszyscy muszą być tacy sami? I pewnie, że niemal każda osoba z nadwagą czy otyłością po cichu marzy o tym, żeby być szczupłym, ale zapewniam, że teksty typu: "weź się za siebie", "jak ty wyglądasz?", "zaniedbałaś/eś się" jeszcze nikomu nie pomogły, a juz na pewno nie sprawiły, że przechodzi się na dietę i chudnie. Raczej idzie do sklepu i kupuje paczkę ciastek ;)
Niejednokrotnie słyszałam od różnych ludzi, że cenią mnie za to, iż potrafię wysłuchać, ale nie osądzam, nie oceniam i nigdy nieproszona nie udzielam rad. To taka mała dygresja. Bo tak sobie myślę, że nikt z nas nie ma monopolu na wiedzę i to, że ktoś jest gruby/chudy/ma tłuste włosy/połamane paznokcie czy co tam jeszcze, nie znaczy, że potrzebuje mędrca, który przyjdzie i mu o tym powie. Na ogół ludzie o tym wiedzą, naprawdę. Podobnie jak grubi wiedzą, że są grubi i nie potrzebują komentarzy typu "ale ci się przytyło", by to dostrzec.
Zapewne fajniej jest nosić rozmiar S niż XL (nie, żebym próbowała wciskać się w S!), ale w zasadzie często chudym (czytaj: normalnym) bardziej przeszkadza grubość grubych niż samym zainteresowanym.
A dlaczego? No właśnie tego nie wiem.
Może Wy wiecie?
Pozdrawiamy
Ania i Karolina
całe życie na diecie...skąd ja to znam:)
OdpowiedzUsuńA ja kocham Anię taką jaka jest :*
OdpowiedzUsuńJa Ciebie też :) :* A.
UsuńPoruszyłyście ważny temat! :) ile osób, tyle zdań na temat idealnej sylwetki! jedni się cieszą, że mają 40 albo że będą ją mieć (np. ja, oby się udało!;) a inny powie: "o Boshe, gdybym miała 40-stkę (XL) to bym się chyba załamała. i gadaj tu z takim! najważniejsze to czuć się dobrze we własnym ciele! :) super, że napisałyście o tym, że szczupli zwracają uwagę tym pulchniejszym o ich wagę, a nie spojrzą na własne połamane paznokcie czy zrogowaciały naskórek na piętach (w japonkach!). Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńFajny tekst :)
OdpowiedzUsuńZnam doskonale ten problem, tylko w odwrotną stronę teraz ważę 65 kg, rok temu miałem 15 mniej i nadal wydawała mi się że jestem za grupy przy prawie 180 cm wzrostu
OdpowiedzUsuńPoruszyłyście ważny temat. Ludziom wydaje się, że osoby z nadwagą to żarłoki i lenie, a to wcale nie musi być prawda. Sama miałam problemy ze schudnięciem zanim okazało się, że moja nadwaga wynika z problemów hormonalnych. Uważam, że nikt nie ma prawa zwracać nam uwagi na takie rzeczy, o ile sami tego nie chcemy. No chyba, że ktoś nam bliski ewidentnie robi sobie krzywdę i/lub potrzebuje pomocy.
OdpowiedzUsuńdzięki za odzew. To dla nas ważne :)
OdpowiedzUsuń