Cześć!
Spotkałam
się kiedyś z opinią, że radość z małych rzeczy pojawia się wtedy, kiedy wielkie
sukcesy są już poza naszym zasięgiem. Wydaje mi się jednak, że szczęście polega
m.in. na umiejętności dostrzegania w szarej rzeczywistości małych promyków,
dzięki którym chce nam się działać i iść do przodu…
Potraficie
cieszyć się z małych rzeczy? Ja – choć przyznałam kiedyś, że do marzycielek trudno
mnie zaliczyć – akurat to mam opanowane dość dobrze. Dzisiaj np. poprawiłam
sobie humor ładnym miętowym lakierem do paznokci ;) Fajne jest też to, że mój
mąż ma urlop i wreszcie możemy spędzić więcej czasu razem. W najbliższy weekend
wybieramy się do znajomych, a to kolejna „mała rzecz”, która pozwala mi się cieszyć.
Ciągle jednak muszę sobie uświadamiać na nowo, że są takie „cosie”, dla których
warto żyć. Tak jak dzisiaj, kiedy nie mogłam się zorganizować i nic mi się nie
chciało. Uznałam, że jest to dobry dzień na małe zakupy – zwłaszcza, że
postanowiłyśmy z Karolinami, że kupimy sobie jakieś drobiazgi z okazji imienin.
Nie pomyliłam się – pojechałam, odwiedziłam ok. 10 albo i więcej sklepów, aż w
końcu udało mi się zdobyć mniej więcej to, czego szukałam ;) Mam nadzieję, że
się spodoba :)
Pozdrawiam,
Ania
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz