expr:class='"loading" + data:blog.mobileClass'>

piątek, 5 kwietnia 2013

dream a little dream


Karolina: Podobno ludzie dzielą się na tych marzących i na tych działających. Ja myślę, że jedno nie wyklucza drugiego, a wręcz działania są pochodnymi marzeń. O tym, jak dążyć do celu, można by pisać całe tomy, jak czyni to mój ulubiony pisarz (sarkazm), Paulo Coelho. Brzmi to mniej więcej tak: Aby osiągnąć wspaniałe rzeczy, musimy marzyć tak dobrze, jak działać. Ale marzenia nie spełniają się ot tak. W tym cała ich magia. Że są wyczekane. Może wydam się pretensjonalna, ale jestem przekonana, że trzeba podążać za swoimi marzeniami, inaczej stajemy się obojętni i zgorzkniali. Trzeba próbować. Tak właśnie powstają wielkie dzieła pisarskie, a mój fragment pochodzi z Wikicytatów i wziął się z kilku zdań metodą "kopiuj-wklej". Udział w tym mają: Audrey Tautou, Martyna Wojciechowska i Anatole France. Piękne i krzepiące. Jeśli mamy zmagać się z podziałem z początku notki, to ja jestem absolutnie typem marzyciela, w którym co jakiś czas budzi się z zimowego snu Mr. Hyde. A ten to już lubi sobie podziałać, ale szybko się męczy i ustepuje Dr Błogie Lenistwo.


Ania:  Jeśli ludzie dzielą się na marzących i działających, to nie wiem, do której grupy powinnam się zaklasyfikować... Chyba coś pośredniego. Z działaniem u mnie bywa różnie, bo nie zawsze mi się chce, z kolei marzyć o wielkich rzeczach nie do końca mam odwagę. Aktualnie mam kilka małych marzeń i jedno duże (a może nawet wielkie), ale nie będę o nich mówić głośno. Powiem dopiero wtedy, gdy się spełnią :)

Karolina: A spełniały się dotychczas? Mnie prawie zawsze. Nie mówię o jakichś małoletnich głupotach bycia księżniczką, ale te przyziemne, szeptane w myślach małymi łyczkami - prawie wszystkie się spełniły. Pytam mojego Andrzeja, o czym myśli przed snem. A on mówi, że stara się o niczym, opróżnia głowę i zasypia. Ja niestety mam problemy ze snem i dla mnie ciemna pora to zamykanie oczu i wymyślanie sobie historyjek. Żadnych tam planów, zupełnie nierealnych pierdół, które przenoszą mnie w świat moich fantazji. Może więc można sklasyfikować marzenia? A może to, co się spełnia i jest realne, powinniśmy nazywać celami, a nie marzeniami, a tę nomenklaturę zostawić dla świata bajkowego?

Ania: Czy się spełniały? Hmm, właściwie tak, ale masz rację - to są raczej cele, a nie marzenia. Zresztą ja zawsze operuję hasłem "cel". Ponieważ moje dążenia są raczej przyziemne (jestem realistką ze skłonnościami pesymistycznymi), to po prostu je realizuję - bez większego zagłębiania się w marzenia. A co do zasypiania, to chyba tylko faceci mają taką zdolność, że zamykają oczy i się wyłączają. Ja zawsze analizuję. Męczy mnie to, ale nie potrafię się resetować. Czy przypadkiem nie wychodzi na to, że moje życie składa się z celów, dążeń i rozkładania na czynniki pierwsze, co niewiele wspólnego ma z marzeniami?

Karolina: hehehe zabrzmiałaś trochę jak echo średniowieczajak laska, która boi się marzyc, bo spalą ją na stosie :) Ja ciagle marzę. Dzieki temu mogę się trochę oderwać od rzeczywistości, choć nie powiem, żeby to nie powodowało, że często prawdziwe życie jest trudniej zaakceptować, ale trudno. Wolę to znacznie bardziej niż suchą analizę faktów.

Ania: Znowu okazuje się, że różnimy się dość znacznie. Dzięki temu jest jednak ciekawiej - rozmawiać, wymieniać poglądy...










2 komentarze:

  1. Jeśli przestajesz marzyć, przestajesz żyć. Tylko marzenia są w stanie napędzać nas do nieustannego działania i samorozwoju.

    ''Umieramy wtedy, gdy nasze życie przestaje być codziennym zdumieniem''
    Myslovitz

    OdpowiedzUsuń
  2. Uważam, że w życiu chodzi o to, by marzyć i spełniać marzenia. Nie tylko swoje własne. Dlatego marzę na miarę własnych sił i dążę do realizacji tych swoich wymysłów. A jeżeli czasem po drodze sprawię, że ktoś oprócz mnie się uśmiechnie - to taki bonus.

    OdpowiedzUsuń