Kobiece prawo do butów to tytuł jednego z odcinków "Sexu w wielkim mieście". Kto jest równie zakochany w czterech przyjaciółkach z Manhattanu, ten wie o czym mówię, a kto nie, temu szybko tłumaczę. Carrie wraz z przyjacielem zostają zaproszeni na pępkówkę do koleżanki. Na miejscu okazuje się, że musza zdjąć buty, bo dwoje nieco starszych dzieci zaczęło raczkować. Po imprezie, kiedy powoli zbierają się do domu okazuje się, że ktoś zabrał buty Carrie. Być może nie było by w tym nic okropnego gdyby nie fakt, że pani domu nie bardzo się tym przejęła, że ktoś ukradł jej gościowi pantofelki od projektanta. Załamana Carrie krępuje się upomnieć o swoje, ale kiedy już zbiera się na odwagę i dzwoni zapytać jak poszło śledztwo w słuchawce słyszy kilkukrotne zbywanie. W końcu wybiera się do koleżanki, która nadal nie jest zainteresowana tematem, ale dla świętego spokoju postanawia oddać Carrie kasę za buty.
- Ile kosztowały?
- 485 $
- Chyba żartujesz?
- Tyle zapłaciłam.
- Dobrze, dam Ci 200$
- To krępująca sytuacja.
- Wydałaś tyle na buty?
- To szpilki od Manolo, kiedyś takie nosiłaś.
- Zanim zaczęłam normalnie żyć. Teraz mamy wydatki, dzieci, dom... 485 $ to duża kwota.
- Ja też żyję normalnie.
- Słuchaj Carrie, nie musimy płacić za Twoje ekstrawagancje. Nikt Ci nie kazał kupować takich drogich szpilek.
- Ale ktoś kazał mi je zdjąć.
Carrie jednak postanawia zadzwonić po kilku dniach raz jeszcze.Telefon przejmuje synek koleżanki pytając kto dzwoni:
- Halo, czy to Święty Mikołaj?
Nie martwcie się. Na końcu tego postu nie znajdzie się lista wystawionych rachunków dla każdego z osobna. Nie piszę też tego po to by kogoś urazić, w końcu robimy ludziom prezenty głównie dlatego, że sami tego chcemy. Chodzi tu głównie o to, że ludzie nie powinni się ich bezczelnie spodziewać, a przy tym wchodzić nam w życie ze swoimi butami, kupionymi niekoniecznie za 485 $.
W końcu ile razy w życiu ktoś z Was ofiarował coś komuś, a potem dowiedział się mimochodem, że obdarowany nagle stał się Waszym księgowym i w bezczelny sposób rozprawia o tym ile zarobiliście, ile wydajecie i na co Was stać, a w efekcie, choć jest to dziesiętny prezent dla niego w ostatnim okresie to nagle okazuje się zbyt skromny jak na wasze (szybko obliczone) możliwości finansowe.
Jeszcze podlejsza sytuacja rodzi się kiedy jesteś dobrze zarabiającą osobą samotną albo nieźle radzącą sobie, bezdzietną parą. Nagle okazuje się, że to przecież nic złego jeśli możesz wydać trochę swoich pieniędzy na kogoś innego lub na czyjeś dzieci. W końcu ty te pieniądze dostajesz z nieba i nie musisz ich wydawać na swoje fanaberie. Hello! Ludzie obok Ciebie normalnie żyją, mają rodziny, a Ty? Przestań być takim egoistą. W końcu i tak masz dużo.
- Gdybyś urodziła dziecko albo wyszła za mąż to ona też kupiłaby Ci prezent.
- Czyli jeśli nie wezmę ślubu i nie urodzę dzieci to dostanę figę z makiem?(...) Lubię obdarowywać ludzi, ale morał z tego taki, że ona nic mi nie da dopóki nie wyjdę za maż.
Przypomnijcie sobie ile razy szliście do kogoś z prezentem z jakiejś okazji lub nawet bez okazji, a teraz przypomnijcie sobie ile razy dostaliście coś od tej osoby. Dlaczego my, ludzie bezdzietni czy Wy, single zawsze będziemy tylko tymi, którzy musza obdarowywać,bo... bo mogą.
Czemu nikt nie pomyśli, że nam też będzie bardzo miło kiedy ktoś będzie o nas pamiętał, wyśle kartkę, złoży życzenia, czasem da jakiś upominek... I nie dlatego, że zrobiliśmy z jakiejś okazji imprezę, tylko ot tak, po prostu.
Carrie załatwiła tę sprawę koncertowo. I tak na prawdę nie chodzi o dostawanie czy dawanie prezentów, ale o kobiece prawo do butów o możliwość przeżywania życia tak, jak chcemy bez ciągłego rozliczania nas przez innych i bez wytykania singlom czy bezdzietnym parom ich sposobu życia i mówienia, że im jest łatwiej. W końcu każdy ma w życiu to na co sam sobie zapracował i idzie ścieżką, którą sam sobie wybrał.
Cześć mówi Carrie. Dzwonię żeby powiedzieć, że biorę ślub, sama ze sobą. Listę prezentów znajdziesz w butiku Manolo Blahnika z góry dziękuję. Pa!
Pozdrawiam
Karolina