Tak, tak, drogie Panie - prędzej czy później, na tym czy innym etapie związku, we wtorek czy w sobotę, rano bądź wieczorem... Każdą z Was kiedyś to spotka. Nie łudźcie się - TO nadchodzi zawsze w najmniej oczekiwanym momencie - jak grzmot, gdy na niebie piękne obłoczki, jak śnieg w weekend majowy, jak tsunami - bo to po prostu kataklizm / pogrom / armagedon!
Zanim jednak pomyślicie, że Wasz luby umiera, zanim zaczniecie dzwonić po pogotowie, księdza czy egzorcystę (kolejność dowolna) musimy sobie coś wyjaśnić. Mianowicie... kiedy Wasz facet jęczy, stęka i sapie, zazwyczaj oznacza to, że lekko pobolewają go mięśnie / gardło / głowa (co oni mogą wiedzieć o migrenie?!). Gdy z kolei twierdzi, że potwornie mu zimno i ma gorączkę, zwykle jest to maksymalnie gorące 37,5 stopnia. Kiedy z kolei słania się na nogach i wygląda jak z krzyża zdjęty, może to oznaczać, że przespał cały dzień (bo przecież jest chory!), a ponieważ nie było Cię w domu, nie wpadł na to, by coś zjeść czy chociażby się napić.
Czy są na to jakieś sposoby? Czy da się zapobiegać (w myśl prastarej zasady: lepiej zapobiegać niż leczyć)? Odpowiedź jest krótka i jednoznaczna: NIE. Co robić?? Jak żyć?! Instrukcja poniżej:
1. PRZECZEKAĆ.
2. OKAZAĆ WSPÓŁCZUCIE.
3. ZAINTERESOWAĆ SIĘ.
4. PODTYKAĆ POD NOS LEKI, JEDZENIE I PICIE (z kaczką wstrzymałabym się do momentu aż temperatura skoczy do 38 stopni, ale jak tam wolicie)
5. SPOGLĄDAĆ Z TROSKĄ.
6. GŁASKAĆ PO GŁOWIE.
7. UGOTOWAĆ ROSOŁEK.
8. POD ŻADNYM POZOREM NIE WYMAGAĆ, BY COKOLWIEK ZROBIŁ (bo może Was podkusić, żeby skorzystać z okazji, że jest w domu)
9. CZYTAĆ BAJKI NA DOBRANOC.
10. SPRÓBOWAĆ SIĘ NIE ŚMIAĆ!!!!!!
Cóż, przy odrobinie wysiłku istnieje naprawdę spora szansa, że kataklizm uda się zażegnać w 2, góra 3 dni. Wasi faceci po prostu potrzebują czasem wrócić do dzieciństwa, chcą, by ktoś się nimi zająć, utulił, pochylił się nad ich straszliwym losem. Nie łudźcie się jednak, że zdołacie osiągnąć w tej materii level master - nie, nie, to potrafi tylko mamusia! :)
Mamy przesilenie wiosenne, słońce coraz śmielej się przedziera, dlatego muszę Was zmartwić: przypadki kataklizmów będą teraz dość częste. Trzymajcie się jednak zasad, przyjmijcie wszystko dzielnie na klatę (jak co dzień zresztą), a wszystko powinno zwieńczyć się HAPPY ENDEM!!! :D
A tak całkiem na poważnie... W dniu Waszego święta (choć jakoś tak 30 września bardziej do mnie przemawia) chciałabym życzyć Wam, drodzy Panowie, przede wszystkim zdrowia i może jeszcze tego, żebyśmy kochały Was tak mocno, jak na to zasługujecie, bo... fajnie, że jesteście!!!